Wiecie co jest natrudniejsze w osiągnięciu celu? Wytrwanie do samego momentu realizacji, bo sama realizacja to już czysta formalność.
Start w bieganiu śmiało mogę porównać do pewnej sytuacji w życiu codziennym jaką chyba każdy miał. Wiecie jak to jest przenieść gorący talerz np. z mikrofali na stół, który niby parzy, niby to boli, ale jednak nie puścisz i go przeniesiesz? Tak samo jest podczas startu na zawodach w bieganiu. Boli jak cholera, jest mega ciężko, a mimo to i tak nie odpuszczasz i biegniesz dalej.
Nagle boom! Wbiegasz na metę i wystrzał endofriny, mega radość oraz wielka duma.
Bo bieganie jest piękne i warto dla tego momentu na mecie, tych pięciu minut radości robić to wszystko. To uczucie spełnienia przeszywa całe ciało i najlepsze jest to, że czują w tej samej chwili to samo wszyscy wokół Ciebie.
Dobrego piątku 🙂