Zacznijmy od samego początku kiedy to Marcin Witkowski jako zwykły, prosty chłopak wpadł na pomysł w 2004 roku, aby wykonać swój pierwsze trening. Od tego wszystko się zaczęło.
Tekst został napisany przez Szymona Winiarskiego na podstawie relacji Marcina Witkowskiego.
Moje bieganie rozpoczęło się od końcówki września 2004 roku. Chciałem sobie rekreacyjnie pobiegać. Przebiegłem moje pierwsze 2 km w tempie około 7 minut wokół starego stadionu, który był wtedy bieżnią zużlową. W zwykłych adidasach i spodniach dresowych oraz w normalnej bluzie nie przystosowanej do uprawiania sportu. Trenowałem praktycznie codziennie, bez dnia wolnego. W sumie treningiem nie było można tego nazwać, po prostu biegałem tylko i wyłącznie na bieżni żużlowej w kołko jak gołąb. Potem stopniowo zacząłem zwiększać kilometraż, bo chciałem coraz więcej i więcej. Po dwóch miesiącach biegania postanowiłem, że przebiegnę dyszkę. Uzyskałem wtedy czas ok. 1:10:00 na tym samym stadionie po bieżni żużlowej, czyli 25 pełnych kółek. Pamiętam, że jak wracałem do domu po przebienięciu tych 10 km to musiałem dwa razy usiąść na ławce, bo tak mnie nogi bolały i łydki piekły.
W listopadzie wykonałem kolejny test, tym razem na 1000 m uzyskując wynik 3:43. Później przez całą zimę trenowałem cały czas na stadionie. Wiosną 2005 roku zacząłem dopiero biegać w innym miejscu niż stadion, a mianowicie przeszedłem do lasu oraz terenów poza miastem. Przedłużyłem dystans, który pokonywałem na treningach nawet do 17 km. Robiłem po drodze różne testy na 50m, 200m, 400m oraz nawet na 3000 metrów i udało mi się złamać wtedy 13 minut. Ale byłem na siebie wkurzony i nie zadowolony z wyniku jaki osiągnąłem (już wtedy mi się włączały aspiracje sportowe).
Po roku biegania spotkałem śp. Jana Pautrzaka, który przywoził na stadion swoich dwóch synów, którzy trenowali u Jana Grendy z Poznania. Namawiali mnie na pierwsze zawody, które odbywały się w Górze (pod Lesznem) na dystansie 10 km. Dałem się skusić i pojechałem z nimi na moje pierwsze oficjalne zawody. Noc przed startem była straszna, nie mogłem z nerwów zasnąć i spałem ok. tylko 3 godziny. Wystartowałem w zwykłych adidaskach z cienką podeszwą uzyskując wynik 39:44. Jak na pierwszy start chyba całkiem ok, bez żadnego specjalnego treningu. Ważyłem wtedy ponad 60 kg.
W przygotowaniach do drugich zawodów potrenowałem trochę szybkości, a Pautrzaki podopwiadali mi co mam i w jaki sposób. Drugimi zawodami była Recordowa Dziesiątka (teraz Maniacka) oczywiście również na 10 km z atestem. Był to dla mnie bardzo ciężki bieg i poprawiłem swój wynik z Góry tylko i kilka sendu. Po prostu biegło mi się bardzo ciężko, nie wiem czego to było efektem.
Trzecie zawody. Dystansem na który się porawłem był Półmaraton w Ostrzeszowie. Dałem się namówić i przebiegłem ten dystans w tempie ok. 4:30. Pamiętam, że jak mnie odwozili do domu to czułem się tak, jakbym miał zaraz zemdleć. Bardzo źle zniosłem ten start i byłem kompletnie nie przygotowany do takiego dystansu. Wiedziałem wtedy, że popełniłem błąd. Wróciłem do domu i nawet nie wziąłem kąpieli, tylko poszedłem do łóźka spać w tych spoconych rzeczach, nie miałem siły. Dopiero wieczorem jak się obudziłem wziąłem kąpiel. Śmieszne i nie do pomyślenia, ale tak było naprawdę.
Rozwój mojej przygody z bieganiem tak naprawdę dopiero się zaczynał. W 2007 roku pobiegłem na dyszkę 37:32 w Maniackiej Dziesiątce w Poznaniu. Zacząłem zbodywać wiedzę z Runners World oraz trochę podpowiadali mi Pautrzaki, ale to wyglądało już całkiem inaczej. Zacząłem biegać odcinki o dł. 100m, 200m, 400m, 1000m i nawet 2000m. Trening zaczynał robić się specjalistyczny, a niektóre treningi wykonywaliśmy razem z synami śp. Jana Pautrzaka. Wtedy zauważyłem, że to wszystko zaczyna procentować i staje się coraz mocniejszym biegaczem. Później na podstawie tych wszystkich doświadczeń zacząłem planować sobie sam treningi.
Kolejnym krokiem dzięki któremu poszedłem do przodu był Bieg Krotosa, który odbył się 1 czerwca 2008 roku. Wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło. Zrobiłem w upale wynik 35:18. Zostałem pierwszym zawodnikiem z powiatu krotoszyńskiego w biegu i spełniło się moje marzenie. Potem ponownie w Górze zrobiłem na 10 km życiówkę oficjalnie z atestem 36:11. Po tym wyjeździe zabrał mnie śp. Jan Pautrzak do Poznania na trening do Jana Grendy, bo w weekendy woził tam swoich synów. Był to listopad 2009 - pierwszy kontakt. Udało mi się tam dotrzeć kilka razy i przez rok byłem prowadzony przez trenera Jana Grende. Plan skutkował i zroibłem progres od jesieni 2009 do lata 2010. Skończyliśmy współpracę w lato 2010. Potem śp. Jan Pautrzak postanowił, że zabierze mnie do trenera Dominika Golca. Był to tydzień przed biegiem Krotosa. Pamiętam swój pierwszy trening. Biegałem wtedy za grupą młodzieżową (14-15 lat) dwusetki po ok. 34 sekundy w parku na ścieżce naturalnej. Porozmawialiśmy i pierwszy plan treningowe trener Dominik Golec rozpisał mi na kartce. Na 4 dni przed startem w Biegu Krotosa miałem trening 6-7 x 500 m po 1:27 - wykonałem tą jednostkę w startówkach. Było ustalone, że z racji, iż nie mam internetu plan będę otrzymywał co tydzień SMSem. I tak trener Dominik Golec prowadził mnie prawie 11 lat za co jestem mu ogromnie wdzięczny, bo to on przyczynił się do moich najlepszych wyników, ale podziękowania później.
Pod jego okiem zrobiłem następujące wyniki:
800m - 2:04 (dwa starty)
1000m - 2:40
3000m - 9:06
5000m - 15:53
10 km (Bieg Republiki Ostrowskiej 2015) - 32:55
Półmaraton (ICE MAT Ostrów Wielkopolski 2015) - 1:12:35
Jeden raz wygrałem bieg Krotosa w 2018 roku jako pierwszy krotoszynianin, wiele razy bieg maćka i inne lokalne zawody. W międzyczasie 16 października 2018 roku postanowiłem stworzyć swoją drużynę...
Pierwszym sukcesem z moją drużyną już było zwycięstwo w ICE-MAT Półmaraton Ostrów Wielkopolski w 2019 z wynikiem 1:13:30, a wszyscy moi podopieczni zrobili w tych zawodach życiówki (3 zawodników). Przygotowywałem się do startu w Mistrzostwach Polski na 100 km, ale wybuchł covid i bardzo mocno pokrzyżowało to moje plany. Nie chce się tłumaczyć, ale jak już raz się przedłużysz i trenujsz pod tak długi dystans ciężko jest wrócić ponowanie do szybkiego biegania. Wtedy chyba tak oficjalnie mój najlepszy okres biegania się skończył.
Przesuńm, się do listopada 2020, kiedy to ogłosiłem nabór:
"Przyjmę 2 osoby młodzieży w wieku 16-20 lat na bezpłatną opiekę trenerską. Plany treningowe będą układane pod dystanse średnie czyli od 800 do 3000 m i także przełajowe.
Wymagania wobec wstępnej selekcji.
- Wiek 16-20 lat
- W przypadku kobiet wynik na 1000 m poniżej 3'40"
(przedstawić wyniki ze startów lub testów itp.)
- W przypadku mężczyzn wynik na 1000 m poniżej 3'20"
(przedstawić wyniki ze startów lub testów itp.)"
I nagle otrzymałem maila od Szymona Winiarskiego, który przedstawił filmik ze swojego testu ze stadioniu rozgrzewkowego na Golęcinie w Poznaniu jak robi 2:50 w samotnym teście, w zwykłych treningowych butach. Od razu postanowiłem go przyjąć mimo to, że miał wtedy, aż 24 lata. I tak rozpoczęła się nasza współpraca. Od razu zauważyłem, że Szymon jest osobą godną zaufania. Solidnie realizuje zadawane treningi, zdaje wzorowo realację i ma "to coś" co daje mu możliwości rozwoju sportowego. Spotkaliśmy się kilka razy w niedzielę na treningach grupowych w lesie w Krotoszynie. Potem Szymon przeprowadził się w okolice Krotoszyna, czyli wrócił w swoje rodzinne strony. Zaproponowałem mu współpracę od 1 lutego 2021 roku.
Rozpoczeliśmy współpracę na zasadzie takiej, że Szymon miał pomagać mi w przekazywaniu wiedzy dla zawodników. Pisał artykuły, bo jak się okazało ma wiedzę i bardzo interesuje się pogłebianiem wiedzy. Rozpoczeliśmy wspólnie organizowanie treningów grupowych dla dorosłych, a ja byłem w trakcie prowadzenia dużej grupy dzieci. Szymon solidnie trenował i po kilku miesiącach treningów wykonaliśmy test na 1000m, w których Szymon pobiegł o sekund szybciej niż mój rekord życiowy na tym dystansie w samotnym teście!
Link do filmiku youtube: Życiówka na 1000m Szymon Winiarski 2:39 Teoria Biegania
Jak się okazało w trakcie sprawdzianu Szymon pobił lub nawet wyrównał moj rekord życiowy na 800m...
Szybka weryfikacja i rozpoczeliśmy treningi pod 800m. Kolejny test 9 maj 2021 i Szymon uzyskuje wynik 2:03, czyli o sekundę szybciej niż moja życiówka. Dodam, że to był samotny sprawdzian.
Link do filmiku youtube: Szymon Winiarski - TEST NA 800m 2:03
Drużyna/grupa zaczęła się szybko rozwijać. Szymon zaczał na lokalnych treningach przeprowadzać rozgrzewkę, a z czasem przejął podczas niedzielnych treningów grupę początkujących zawodników. I tak Szymon trenując pod moim okiem i pogłębiając swoją wiedzą przekazywał ją w artykułach na stronie www. Po drodze zrobiliśmy bardzo dobre wyniki na 800m, 1000m, a największym osiągniecieć i zarazem spełnieniem kolejnego mojego marzenia było zwycięstwo Szymona na 5 km w I Pogoni Za Zającem w Krotoszynie 1 kwietnia 2023 roku (wynik 16:32). Moim marzeniem było, aby mój zawodnik wygrał na mojej - krotoszyńskiej ziemi bieg. Obsada była mocna i do ostatnich metrów Szymon walczył o zwycięstwo.
Nasza współpraca pogłebiła się tak bardzo, że wspólnie zaczeliśmy prowadzić drużynę, wspierać zawodników i planować rozwój. Namawiałem Szymona, aby dał się skusić na zmianę nazwy drużyny i dodanie jego nazwiska. Długo się opierał, lecz oficjalnie od 1 maja 2024 nasza drużyna zmieniła nazwę na WITKOWSKI & WINIARSKI RUNNING TEAM.
Robiliśmy, robimy i będziemy to robić z pasji. Pewnie dlatego tak wielu zawodników z okolicy i nie tylko nam zaufało. Mamy wiedzę i doświadczenie, a ja zajmuje się rozpisywaniem planów treningów, bo to moja działka w prowadzeniu drużyny, a Szymon przekazuje wiedzę i ubiera w odpowiednie słowa to co ja chcę Wam przekazać. Prowadzimy w tygodniu obecnie 4 treningi grupowe, w tym 3 dla dzieci oraz 3 dla dorosłych u nas w Krotoszynie. Planujemy zająć się trenowaniem dzieci i młodzieży. Szymon zrobił w 2024 roku w Bydgoszczy kurs na instruktora lekkiej atletyki z Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, który jest jedyną drogą i możliwością do stworzenia własnego klubu, który będzie nam dawał duże możliwości rozwoju w przyszłości.
Jestem ogromnie wdzięczny wszystkim, których było mi dane spotkać w świecie biegowym, każdy przyczynił się mniej lub bardziej pozytywnie do tego w jakim miejscu teraz jestem. Chciałbym, aby na zawodach z każdym mógłbym powiedzieć "cześć" nic więcej nie oczekuję, bo sport powinien łączyć, a nie dzielić. Pamiętajcie drodzy koledzy i koleżanki, w szczególności Ci lokalni, nie unosimy się wynikami sportowymi oraz aktualną dyspozycją, bo ja nigdy tego nie robiłem, a mogłem to robić i nadal mogę.
Szczególne podziękowania dla wszystkich osób, których spotkałem na swojej drodze, a w szczególności trenerowi Dominikowi Golcowi za prawie 11 lat trenowania mnie jako zawodnika. Dziękuję.
Zobaczcie, od zwykłego pierwszego wyjścia na trening w 2004 roku po dzisiejszy dzień, kiedy to piszę zmieniło się moje życie o 180 stopni. Od pracy na etacie po prowadznie drużyny biegowej. Wierzcie w siebie i miejcie marzenia, bo od tego się wszystko zaczyna.